Pierwszy gwizdek sezonu rozległ się w strugach ulewnego deszczu, a już minutę później Darek Krause zameldował się na polu przyłożeń Bydgoskiej Alfy. Niestety sędzia uznał, że zawodnik drużyny gości zdążył podłożyć pod piłkę rękę nie dopuszczając do zdobycia punktów i walkę trzeba było rozpocząć od młyna dyktowanego 5 metrów od pola punktowego rywali. Tym razem jednak przyjezdni już się nie zagapili i po chwili gra wróciła w środkową strefę boiska.
Wynik otworzyli Bydgoszczanie w 17 minucie kiedy po drobnym błędzie w/w Darka i fatalnej niefrasobliwości całej formacji młyna, szkolną akcją, przyłożenie zdobyli goście. A że nieszczęścia chodzą parami, minutę później absolutnie nieudane wznowienie gry przyniosło stratę kolejnego przyłożenia i, o ile za pierwszym razem kopacz z Bydgoszczy nie sięgnął zielonogórskiej bramki, o tyle za drugim razem już nie spudłował i zrobiło się 12:0.
Do przerwy zielonogórzanie stracili jeszcze dwa przyłożenia, na ogół po prostych błędach w obronie, natomiast sami zanotowali tylko jedno, po fantastycznym rajdzie Krzysztofa Polaka z połowy boiska. Wszystkie pieczołowicie i zespołowo przygotowywane akcje kończyły się na ogół w momencie, w którym powinny paść punkty. Można by rzec, że raz brakowało egzekutora, drugi raz było zbyt wielu chętnych, a wynik się nie zmieniał. Do zdobytych przez Krzysia 5 oczek Wataha dołożyła jedynie 2 oczka z podwyższenia, oraz 3 z karnego. W obu próbach doskonałą skutecznością popisał się Wojtek Szeliga, w tym kopiąc karnego z odległości 40 metrów. Na przerwę drużyny zeszły przy stanie 22:10 dla przyjezdnych.
Druga połowa to znów dużo twardej walki i dynamicznych pojedynków w grze otwartej oraz ciężkie chwile dla zielonogórskiego młyna w stałych fragmentach gry. O ile wrzuty do autu nie szły najgorzej, o tyle związanie młyna dyktowanego, pod naporem Alfy, rozsypywało się jak domek z kart. Ciągłe korekty w końcu doprowadziły do opanowania sytuacji, ale ilość straconych piłek przy wrzutach ciężko było powetować ofiarną obroną, a jak w większości sportów - żeby punktować trzeba posiadać i szanować piłkę.
W tej części gry Alfa dorzuciła jeszcze dwa przyłożenia, na co Dziki odpowiedziały tylko jednym po bardzo ciekawie i jednocześnie wzorcowo rozegranym aucie, znów z podstawki nie pomylił się Szeliga i wynik zamknął się przy stanie 36:17 dla gości.
Na przegraną złożyło się wiele drobnych czynników. Drobnych, ale niesamowicie irytujących tak drużynę jak i osoby odpowiedzialne za prowadzenie zespołu. I mimo, że na boisku nie było widać zdecydowanej dominacji bardziej doświadczonej drużyny bydgoszczan, to spokojna głowa pozwoliła im kontrolować całe spotkanie praktycznie już od 2 minuty.
Kolejny mecz Wataha rozegra już w najbliższą niedzielę w Poznaniu z drużyną Chaosu natomiast na stadion przy Wyspiańskiego zapraszamy w weekend 10-11 października. O dokładnej porze rozegrania meczu będziemy na bieżąco informować.
Wataha Zielona Góra vs. Alfa Bydgoszcz 17:36 (10:22)
Punkty Watahy: Wojciech Szeliga 7 (2pd, K), Krzysztof Polak 5 (P), Grzegorz Kazimierczak 5 (P).
Żółte kartki: Kamil Dąbrowski, Robert Pieńczewski i Jakub Janicki (Alfa), Krzysztof Śledź (Wataha).